czwartek, 20 listopada 2014

PRZEPIS ZAMAWIANY vol.1 - ketchup




Dorotka – jedna z zapewne czołowych czytelniczek mojego bloga ostatnio na zajęciach nakrzyczała na mnie, że nie zrobiłam wszystkich przepisów z produktów zamówionych. Racja, wstyd mi i bardzo przepraszam, obiecuję, że do końca roku nadrobię zaległości i oczywiście przy kolejnej „edycji” będzie to mój priorytet. Także UWAGA – dziś kolejny przepis z przepisów zamawianych, czyli...

specjalnie dla Katarzyny – POMIDOR

Tutaj jest oczywiste, że było to iście złośliwe xD jadam wszystkie warzywa, jedne lubię mniej, a inne bardziej, ale jadam wszystkie… no może z małym wyjątkiem, którym właśnie jest pomidor...

W takim razie… podam przepis, w którym pomidor występuje, ale w takiej formie, która mogę ewentualnie przetrawić – pomysłem na przepis z pomidora jest KETCHUP. Ketchup domowy.
Ile mamy pomidorów tyle nam wyjdzie setupu – mi wyszło około 20 małych słoiczków… w sumie cały gar :D


CO JEST NAM POTRZEBNE DO KETCHUPU?
To, że pomidory to jest jasne, ale jakie? Ja przerobiłam takie jakie dostałam, ale jeśli wybieramy się na targ w poszukiwaniu pomidorów na ketchup to warto wybrać takie, które mają jak najmniej w sobie wody, by nie musieć go zagęszczać. Najlepsze są zazwyczaj pomidory o podłużnym kształcie. Poszukujecie pomidorów typu bawole serce – mięsiste bez dużej ilości soku.


  • pomidory                 4 kg
  • jabłka (kwaśne) 4 duże sztuki (alternatywą może być seler)
  • czosnek                 2 duże główki
  • oliwa z oliwek         2 łyżki
  • świeża bazylia
  • cukier         0,5 kg
  • ocet                 ¼ szklanki
  • pieprz
  • sól

fot. Alicja Nader


JAK WYKONAĆ KETCHUP?
Zaczynamy od początku, czyli w tym wypadku od pomidorów – należy je sparzyć, pokroić w cząstki i gotować w malej ilości wody. Należy pilnować, by całość nam się nie „przegotowała”, niech się powoli bulgocze. Jabłka pokroić w kostkę (lub w mniejsze cząstki – są twardsze i dłużej się muszą gotować). Pomidory zaczną się rozpadać. Czosnek należy zblendować wraz z oliwą z oliwek, podsmażyć na patelni i wrzucić do garnka. Wszystko gotować od czasu do czasu mieszając do momentu, w którym się wszystko rozpadnie.
Teraz najtrudniejszy moment operacji – PRZECIERANIE – jeśli mamy specjalną nakładkę na blender, lub tak jak ja specjalne urządzenia do przeciskania warzyw i owoców (zakupionym po pierwszej produkcji ketchupu xD) sprawa jest prosta. Jeśli jednak nie – mam przykrą wiadomość. Pomidory trzeba będzie przetrzeć ręcznie przez sitko trąc łyżką i odrzucając pestki.
Gdy już wymęczymy pomidory nastawiany garnek znów na palnik (mały ogień), czekamy aż się zagotuje i dodajemy po małych ilościach cukry mieszając (może się przypalać, dlatego trzeba mieszać). Ważne by gotować bez przykrycia, by woda mogła spokojnie odparować, co spowoduje, że ketchup będzie gęsty. Gdy zacznie gęstnieć należy przyprawić posiekaną bazylią, solą i pieprzem według uznania (w moim uznaniu dużo pieprzu). Na koniec dodać ocet.
Taki proces może trwać nawet kilka godzin, ale spokojnie, nie trzeba stać przecież cały ten czas nad garnkiem. Nie denerwujcie się, że Wam nie gęstnieje od razu – to musi potrwać. Jeśli nie jest dostatecznie gęsty możecie zagęścić do mąką ziemniaczaną lub skrobią.
Taki pomidorowy twór spokojnie można zawekować i cieszyć się naturalnym ketchupem.

fot. Alicja Nader


fot. Alicja Nader
Mojego kota zobaczycie pewnie w jeszcze nie jednym poście - ma straszne parcie na szkło xD

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz