O MNIE

LUBIĘ

  • słuchać kilka razy pod rząd tej samej piosenki
  • zapach nowo kupionej książki
  • śpiewać pod prysznicem
  • koncerty i festiwale muzyczne
  • jechać drogą z pierwszeństwem przejazdu!
  • myć ręce (a jeszcze bardziej gdy mam do dyspozycji ładnie pachnące mydło)
  • kuchnie meksykańską (dużo kukurydzy i dużo czerwonej fasoli)

NIE LUBIĘ

  • czytać niewyjustowanego tekstu
  • przymierzać ubrań szytych na miarę jeszcze ze szpilkami
  • miareczkować i mierzyć absorbancji
  • białych butów
  • gdy ludzie nie pozwalają Ci wysiąść ze środka komunikacji miejskiej bojąc się, że się nie zmieszczą choćby nawet cały był pusty
  • zapachu, który przenika w głąb moim dłoni podczas krojenia cebuli xD
  • świeżych pomidorów i czerwonego barszczu


Co mnie "upoważnia" do prowadzenia takiego bloga?
Najbardziej to, że życie mnie zmusiło do gotowania... bo gdy mama pracowała i wracała później do domu a talent kulinarny mojego kochanego taty był wyjątkowo ograniczony to cóż było robić? No bo jak inaczej nazwać, gdy z lenistwa je się rosół z ryżem, bo do sklepu po makaron za daleko, albo w celu podgrzania kotleta mielonego tata radzi włożyć go pod ziemniaki i sam się ugrzeje? Trochę to brzmi jakbym pochodziła z rodziny z problemami, ale poza mało wyszukanymi podbojami kulinarnymi mojego taty większych problemów dzieciństwa nie pamiętam xD. Ale sami widzicie, że nie było innej opcji jak nauczenie się gotowania... Tak zaczęłam eksperymentować kulinarnie i poszłam o krok dalej...

Ukończyłam Technologię Żywności i Żywienie Człowieka na SGGW i aktualnie dokształcam się na studiach magisterskich na kierunku Żywienie Człowieka i Ocena Żywności na tej samej uczelni.
Działam też jako wolontariuszka w Banku Żywności i prowadzę warsztaty związane z żywnością i żywieniem (także kulinarne). I to chyba tyle co łączy mnie z żywnością poza chyba najważniejszym aspektem takim jak pasja. 

Teraz mimo tego, że to ja wracam najpóźniej do domu często gotuję, przygotowuję, piekę, smażę, duszę. Mama jest zachwycona, bo mimo tego, że gotuje dobrze nie jest to jej ulubione zajęcie, a tata twierdzi, że bardzo mu się podobają moje eksperymenty i chwali się wszystkim gościom, że naprawdę przeważnie mi to wychodzi. Co mnie bardzo cieszy, bo jak widać w poprzedniego opisu jest to mój zdecydowany autorytet kulinarny! :) Znajomi też nie narzekają jak się napatoczą. Denerwują się tylko, że zanim podam im talerz muszę zrobić 1500 zdjęć, z których potem trzeba wybrać najlepsze. 

A czekolady i kukurydzy w potrawach nigdy nie jest za dużo!



jeśli chcesz się ze mną skontaktować - pisz śmiało
maszcosdojedzenia@gmail.com


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz